Do spotkania doszło nazajutrz konferencji prasowej, w czasie której prezes koncernu zapowiedział tymczasowe wstrzymanie pracy wielkiego pieca i stalowni. Przedstawiciele spółki zapewniali prezydenta Majchrowskiego, że do zwolnień nie dojdzie, a sytuacja jest jedynie przejściowa. Jednak jak wyjaśnia Monika Chylaszek z urzędu miasta, Kraków przygotowuje się na to, że ta przejściowa sytuacja może nie być jedynie chwilowa.
Choć zarząd huty zapewnia, że do redukcji etatów nie dojdzie, nie wiadomo jak długo piec pozostanie nieczynny. Jego rozruch jest niezwykle kosztowny, a skoro już teraz sytuacja krakowskiego oddziału nie jest zbyt dobra, może się okazać, że ostatni działający piec w hucie już nigdy nie zostanie uruchomiony. Wtedy pracę stracą nie tylko pracujący bezpośrednio w hucie, ale także liczni podwykonawcy.
– Miasto będzie się przygotowywać na ewentualne wsparcie dla zwalnianych osób – tłumaczy Chylaszek. – Szacujemy, że może to dotyczyć ponad 2 tys. osób, nie tylko z samej huty, ale też z firm współpracujących z ArcelorMittal – dodaje rzecznik.
Niestety, problem kombinatu to problem całego miasta, które musi przygotować się na nagły wzrost liczby osób bezrobotnych. Urzędnicy współpracujący z prezydentem Majchrowskim muszą przewidzieć długofalowe skutki, jakie niesie za sobą wstrzymanie produkcji w krakowskiej hucie.