O tym, że wielki piec zostanie wyłączony, kierownictwo firmy poinformowało 12 listopada. Od tego czasu trwały przygotowania do tego kroku. – To były staranne przygotowania, ponieważ zależy nam na tym, żeby instalację można było w łatwy sposób uruchomić po czasie postoju – tłumaczy Marzena Rogozik z ArcelorMittal Poland. – Zmieniliśmy parametry pracy instalacji, m.in. temperaturę, sposób ogrzewania i skład wsadu – mówi.

Wystartowali

Pracownicy obawiają się, że wbrew zapewnieniom firmy wielki piec nie wróci już do pracy, dlatego do końca liczyli na to, że decyzję zarządu uda się cofnąć – odbyła się m.in. pikieta pod bramą huty, a w piątek także pod urzędem wojewódzkim.

Starania te nie odniosły skutku. Zgodnie z zapowiedziami, w sobotę po godz. 14 rozpoczęło się wyłączanie pieca. Pierwszy etap do wydmuchiwanie, które potrwa kilkanaście godzin.

– Będziemy podawać przez dysze gorące powietrze, aby spalić to, co jest w garze. Musimy obniżyć poziom wsadu poniżej poziomu dysz – mówi Rogozik.

„Spuszczanie wilka”

Potem nastąpi tzw. „spuszczanie wilka”. – To jest opróżnianie pieca z pozostałości surówki i żużla. Trzeba na samym dole pieca wywiercić otwór, przez który wypłynie pozostały materiał – kontynuuje przedstawicielka huty. Ten proces rozpocznie się jutro i potrwa przez kolejnych kilkanaście godzin. Potem piec jest gaszony, z wykorzystaniem technologii azotowej – bezpieczniejszej dla instalacji niż w przypadku wykorzystania samej wody.

To nie będzie jeszcze oznaczało zakończenia procesu – później trzeba jeszcze wyłączyć i zabezpieczyć wszystkie instalacje. To oznacza, że cała procedura potrwa od siedmiu do dziesięciu dni.